aaa4
Dołączył: 10 Sie 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:01, 22 Sie 2017 Temat postu: jolka |
|
|
ku, doktorze - powiedzial ze znuzeniem Underhill - prosze wypelnic ten formularz.
-Szczerze mowiac, Jim, nie wierze w skutecznosc wypelniania swistkow. Kiedy bylem w rejestracji, zauwazylem obok polek ukryta kamere systemu bezpieczenstwa. Moze masz tasme wideo ze sfilmowana osoba, ktora zabrala moja torbe.
Underhill mrugal oczami, usilujac sobie cos przypomniec. Po chwili poddal sie i siegnal do kolonotatnika, wiszacego pod monitorami, wyjmujac z niego laminowana karte.
-Jest tak, jak mi sie zdawalo - powiedzial po chwili przegladania karty. - W klinice nie ma kamery.
Brian poczul nagly dreszcz zgrozy.
-Wiec czemu ona sluzy? - spytal.
Straznik wzruszyl ramionami.
-Nie mam pojecia. Moze nie jest podlaczona.
-Mozliwe - rzekl Brian, chociaz nie mial watpliwosci, ze tak nie jest. - Czy w szpitalu jest wiecej takich kamer, ktorych nie ma na tej liscie?
-Nie wiem, chociaz nie widze powodu, dla ktorego mialoby ich nie byc na liscie. Moze szef sluzby bezpieczenstwa Tom Dubanowski bedzie wiedzial. Prosze go o to zapytac. Przyjdzie kolo siodmej.
-Dziekuje - odparl Brian.
Opuscil biuro ochrony, czujac brzemie wiszacego niebezpieczenstwa. Ktos widzial go przez kamere obserwacyjna. Ten sam ktos wyslal faceta w tenisowkach, zeby go sledzil. Teraz mial w reku rejestr wizyt z danymi pozwalajacymi sie domyslic, czego Brian poszukuje. Lamal sobie glowe, zuzywajac mase tak bardzo mu potrzebnej energii, zeby sie domyslic, kto to jest. Pewne przeslanki wskazywaly na Newbury Pharmaceuticals, ale zaklad byl odlegly od szpitala o kilka mil. Nikt nie mogl przybyc stamtad tak szybko. A moze Jim Underhill klamal? Moze mial pod biurkiem pare tenisowek. Z cala pewnoscia straznik nie byl jedyna osoba w szpitalu, ktora miala powody, zeby nie mowic mu prawdy.
Bylo juz po czwartej nad ranem. Pozna pora nie sprzyjala jasnosci rozumowania. Za trzy godziny mial sie rozpoczac obchod. Brian zdal sobie sprawe, ze musi zaraz podjac nieodwracalna decyzje: albo zaryzykuje pare godzin snu, po ktorych trudno mu sie bedzie pozbierac, zeby wrocic do sprawnosci umyslowej i fizycznej, albo wleje w siebie pewna ilosc szpitalnej kawy i zuzyje resztki adrenaliny, zeby funkcjonowac przez nastepne godziny pracy. Pomyslal, ze z najwieksza przyjemnoscia wrocilby do domu.
Orzel - pojde sie przespac, reszka - napije sie kawy w kantynie - postanowil, siegajac do kieszeni po monete. Poczul pod reka kawalek papieru - liste dziesieciu nazwisk, zapisanych pospiesznie na pogniecionym swistku.
Nim uswiadomil sobie, ze podjal decyzje, byl juz przy wejsciu do glownej kartoteki, w suterenie budynku przyleglego do Pinkham. Kazdy zapis przeslany do komputera kartoteki musial tu sie znajdowac. Mozna bylo przewidziec, ze mezczyzna w tenisowkach albo jego szef beda odtad mieli na oku karty pacjentow, o ktorych dowiedzial sie Brian. Wczesniej czy pozniej i tak musial skorzystac z elektronicznej bazy danych. Na razie jednak moze bedzie mogl rzucic okiem na pare kart w ich niesfingowanej formie.
Drzwi do pomieszczenia byly zamkniete, ale obok wisial telefon z instrukcja. Brian przedstawil sie Hiszpance, ktora podniosla sluchawke, mowiac jej, ze chcialby zapoznac sie z oryginalem pewnej karty, ktorej nie mogl wywolac ze swojego terminalu. Chwile pozniej uchylily sie drzwi, zamkniete na lancuch, i wyjrzala z nich mloda kobieta. Brian pokazal jej swoj identyfikator i zaoferowal dla bezpieczenstwa wlasne towarzystwo, zeby poczula sie pewniej.
-Nie trzeba - powiedziala kobieta. - Jest u mnie straznik.
Zamknela drzwi, zeby zwolnic lancuch, potem otworzyla je na osciez. Mogla miec nieco ponad dwadziescia lat, byla szczupla, o kruczoczarnych wlosach i bardzo piekna. Miala wlosy w lekkim nieladzie, nieco [link widoczny dla zalogowanych]
pognieciona sukienke i rozmazana szminke na ustach. Mezczyzna i kobieta, zamknieci w pomieszczeniu szpitalnym, pozno w nocy. Brian niemal jeknal. Na domiar zlego mezczyzna byl rowniez straznikiem. Jim Underhill mogl sie z nim porozumiec. Brian stal przed drzwiami, zastanawiajac sie, czy nie wymyslic jakiejs wymowki i odejsc, ale kobieta i tak juz widziala jego identyfikator. W tej sytuacji odmowa zaproszenia do wejscia mogla wzbudzic u straznika niepozadane podejrzenia.
Bibliotekarka wrocila po minucie z danymi pierwszego pacjenta na liscie Briana, siedemdziesieciokilkuletniej Sylvii Vitorelli. Brian ulokowal sie w malej kabinie i rozlozyl przed soba akta. Przegladal strony najszybciej, jak tylko mogl, swiadomy tego, ze mloda kobieta i straznik obserwowali go i czekali. Vitorelli byla od bardzo dawna pacjentka WMH. W szpitalu usunieto jej macice, pecherzyk zolciowy i dokonano operacji zlamanej kostki. Procz tego miala powazne problemy z sercem. To wszystko sprawilo, ze teczka z historia jej choroby byla gruba niczym ksiazka. W koncu jednak Brian zdolal zlapac jakas nic przewodnia.
Vitorelli mieszkala w North End, niedaleko szpitala. Miala czworo dzieci, byla juz babka, i swego czasu palila ponad paczke papierosow dziennie. Kiedy zaczela odczuwac bole w klatce piersiowej, przekazano ja do doktor Jessup, ktora przez rok leczyla ja tradycyjnie, a potem wlaczyla, przed trzema laty, do Pierwszej Fazy eksperymentow z vasclearem. Brian przestudiowal testy wydolnosci, wyniki ultrasonografii serca i elektrokardiogram. Jej choroba sercowo-naczyniowa byla zaawansowana, chociaz nie tak bardzo rozwinieta jak Jacka.
Z uwag Jessup wynikalo, ze Vitorelli [link widoczny dla zalogowanych]
niezwykle predko zareagowala na terapie vasclearem. Na tym karta sie konczyla. Nie bylo zadnych dalszych notatek ani wynikow badan laboratoryjnych. Brian przerzucal kartki, probujac sprawdzic, czy ich kolejnosc nie ulegla zmianie.
-Jak dlugo ma pan zamiar tu byc, doktorze? - zawolal do niego ochroniar
Post został pochwalony 0 razy
|
|